30. rocznica śmierci prof. Hartmana

11 XI 2022 mija 30 lat od śmierci prof. Stanisława Hartmana - jednego z założycieli powojennej Wrocławskiej Szkoły Matematycznej (przeczytaj o obchodach 100 rocznicy jego urodzin). Tak wspomina go w tym dniu syn - prof. Jan Hartman (filozof z UJ, absolwent XIV LO we Wrocławiu).

Dziś, w Święto Niepodległości, przypada 30 rocznica śmierci Stanisława Hartmana - urodzonego w 1914 r. w Warszawie wybitnego matematyka, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, więźnia Pawiaka, obrońcy strajkujących studentów Marca `68, opozycjonisty ("KOR-owca"), internowanego w stanie wojennym, a w wolnej Polsce współzałożyciela ROAD, poprzedniczki Unii Wolności. Był romantykiem i patriotą, a jednocześnie pozytywistą i racjonalistą. Był Żydem, ale wierzył w świat, w którym takie rzeczy są prawie bez znaczenia. Znał wiele języków. Kochał poezję i znał na pamięć wiersze Mickiewicza, Puszkina, Turgieniewa, Heinego i innych poetów. Cytował je w oryginale. Ukończył matematykę na UW, w 1937 r. Wojnę spędził (za bolszewików) we Lwowie, studiując fizykę i pracując. Po wojnie, po krótkim pobycie w Krakowie, wraz z lwowskimi matematykami, z Hugonem Steinhausem na czele, przeniósł się do Wrocławia, gdzie stworzyli wrocławską szkołę matematyczną, kontynuatorkę tej lwowskiej. Osiadł na Biskupinie, w sąsiedztwie kolegów-matematyków. Przez wiele lat redagował liczące się w świecie czasopismo matematyczne "Colloquia Mathematica". Chodził po górach do późnych lat, a w młodości trochę się nawet wspinał w Tatrach. Był człowiekiem skromnym, lecz z gestem. W PRL zachował coś z przedwojennego stylu życia. Jeszcze na kilka miesięcy przed śmiercią pojechał do Paryża, Kawa, papieros i gazeta to były jego naturalne rekwizyty. Nie nosił się elegancko, lecz krawata nie zdejmował prawie nigdy. Należał duchem do wieku XIX, odszedł na progu epoki, którą trudno by mu było zrozumieć i zaakceptować. Leży na cmentarzu św. Rodziny na wrocławskim Sępolnie. Wrocław podarował mu ładną ulicę na przedmieściu, za co jesteśmy władzom miasta bardzo wdzięczni. Żył nie długo, nie krótko, lecz w sam raz. Żył dobrze, w obu znaczeniach tego wyrażenia.

Więcej wspomnień o ojcu - tutaj.

2 lata temu